Valeshar

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


3 posters

    Etolie Verilorenite

    Etolie
    Etolie
    Admin


    Liczba postów : 78
    Na forum od : 18/02/2012

    Etolie Verilorenite Empty Etolie Verilorenite

    Pisanie by Etolie Sro Lut 22, 2012 8:32 pm

    Miasto: Anvee

    Tytuły: Hrabina
    Imiona: Etolie Verilorenite
    Nazwisko: Imraellion
    Rasa: Elumiinati
    Status krwi + pieczęcie: Królewska Wybudzona | Pieczęć Kymeriusa i Asterotha
    Wiek Fizyczny: 16
    Wiek Prawidłowy: około 3140
    Bóstwo Opiekuńcze: potajemnie wspiera dawną religię Jedynego Boga


    Organizacja: -
    Ekwipunek:
      x. Dwa srebrne, nadzwyczaj ostre sztylety o ostrzu 25 cm
      x. Trzy srebrne, ozdobne medaliony
      x. Jedwabna, jasna koszula i bryczesy
      x. Dość grube, białe futro chroniące przed mrozami
      x. Starannie ukryta sakiewka z niewielką ilością pieniędzy
      x. Fiolka z bliżej nieokreśloną, ciemnoróżową substancją barwiącą

    Umiejętności fabularne:
      1. Czytanie i pisanie
      2. Znajomość języków obcych (4)
      3. Etykieta
      4. Urok osobisty
      5. Jazda konna
      6. Oszustwo
      7. Biegłe posługiwanie się sztyletami
      8. Znakomity refleks

    Moce:
      Koszmar ( rasowa )

      Gra słów (pasywna)
      Etolie należy do osób, które idealnie potrafią kontrolować to, w jaki sposób postrzegają ją inni. Zależnie od sytuacji dostosowuje się do otoczenia, a siła jej osobowości jeszcze bardziej potęguje wrażenie wiarygodności, lecz nie o tym tu mowa;. Zadziwiająca, czasami zgubna pewność siebie dziewczyny i jej jako-taka charyzma zaważyła o dosadności i sile jej wypowiedzi. Przy doborze odpowiednich słów potrafi wymusić pożądaną przez nią reakcję, zachowanie czy odpowiedź.
      Moc nie ma wpływu na osoby o równej i większej sile osobowości, ponadto Etolie niezbyt często bawi się w wymuszanie.
      Dodatkowo częściowo chroni przed atakami umysłowymi.

      Nici Ciemności
      Umiejętność ta pozwala zobaczyć Oddech Nocy oraz nagiąć go do swej woli, a czasami - choć rzadko - całkowicie zapanować nad nim. Mimo, iż Oddech rozpływa się w najdelikatniejszym świetle księżyca, w ciemnościach jest na tyle potężny, że ustępuje przed nim sama Śmierć.
      Słynie ze swojego destrukcyjnego działania na wszelkie ciepło i energię - powoli, zaczynając od środka, wysysa życie z napotkanej istoty, która najczęściej nie jest świadoma faktu bycia ofiarą wytworu nocy. Macki Oddechu wkradają się do umysłu atakowanego, osłabiając głównie jego siłę woli i ducha; powoduje poczucie wszechogarniającego zmęczenia fizycznego, w niektórych przypadkach wywołując sen.
      Etolie jest głęboko związana z tym rodzajem D’misu, chociaż ze względu na jego delikatną strukturę może posługiwać się nim jedynie w ciemnościach.



    Wygląd: Etolie jest wysokim na swój wiek okazem płci pięknej, bo mierzy 171 centymetrów przy zaledwie szesnastu latach. Posiada porcelanową, pozbawioną jakichkolwiek niedoskonałości cerę, wąskie, bladoróżowe usta, duże, fiołkowe oczy i długie, sięgające parę centymetrów za pas, pofalowane, białe włosy. Natura Dziecka Nocy obdarzyła ją delikatnymi rysami twarzy oraz idealnie współgrającym do kruchej sylwetki zwiewnym, wykrętnym, podstępnym wdziękiem - powodem cichych westchnień poetów ganiających za pięknem ulotnym.
    Verilorenite nosi w sobie pewnego rodzaju arogancką prowokację, z którą obnosi się bez najmniejszego zakłopotania. Porusza się niedbale, lecz w jej kroku jest coś piekielnie urzekającego. Mimo tego, że nie przykłada wagi do swojej prezentacji zazwyczaj wychodzi na plus . Jak niemal u wszystkich stworzeń nadprzyrodzonych posiada coś przyciągającego, wzbudzającego zaciekawienie, czasami zaś obawę i nieuzasadnioną odrazę. Oczy dziewczyny niemal zawsze zdradzają bezdenne znużenie, z którym trudno jej sobie poradzić.
    Mimo niepozornego wyglądu często pozostawia po sobie mieszane uczucia; spojrzenie jasnowłosej można przyrównać do wzroku młodego drapieżnika, który ze swoistą radością bawi się zdobyczą, podduszając ją, goniąc, strasząc, czy też wreszcie dając złudną nadzieję na oswobodzenie się. To wszystko bez problemu można zauważyć w jasnofioletowych tęczówkach hrabiny chociażby wtedy, gdy poznaje nowe osoby; Imraellion dużą wagę przykłada do przydatności ludzi, którzy ją otaczają.
    Ubiera się w biel: kolor czystości i cnoty, traktując to jako zabawną skrajność. Na większości spotkaniach, czy też najzwyklejszych wizyt w mieście ubrana jest co najmniej kosztownie; jedwabne, długie do ziemi suknie, wyprofilowane gorsety z lekkimi, ciemnymi zdobieniami i ozdoby z drogocennych kamieni, czy nawet kwiaty wpięte w burzę śnieżnych włosów to u Etolie rzecz normalna.
    Jest jednak parę elementów ubioru, z którymi nigdy się nie rozstaje. Są to niosące głuche echo srebrne medaliony ze starannie odbitymi emblematami Królowej i rodzinnego herbu oraz liczne, perłowe świecidełka, zdobiące fryzury dziewczyny. Choć zwykle łańcuszki chowa pod ubiorem, niekiedy - na przykład podczas oficjalnej wizyty - wykłada je na wierzch, dając informację o swym miejscu w polityce Jej Wysokości.

    Charakter: Kontrast pomiędzy wyglądem Etolie, a jej osobowością jest uderzający. Pomimo, iż zwykle zachowuje się jak rozpieszczony bachor, w rzeczywistości jest cyniczną, pełną sprzeczności, lecz - można powiedzieć - dojrzałą osobą, która jedynie całkiem sprawnie manipuluje przychylnością Królowej. Na pozór młoda dziewczyna przeżyła więcej niż niejeden potężny wampir ze Starszyzny; wiek demona szacuje się na co najmniej trzy tysiące lat. Kapryśna historia i czas ukształtowały charakter, siejąc w sercu hrabiny źródło nieokreślonej tęsknoty i melancholii. Uczucia te głęboko zagnieździły się w jej sercu, dając oznakę swej obecności w całym ciele, a głównie umyśle. Próbując ‘ominąć’ duszę szerokim łukiem twardo stąpa po ziemi, żyjąc według własnych, niekoniecznie zawsze słusznych zasad. Młoda jednak nie zawsze na tyle sprawnie obiega przeszłość. Zdarza jej się wyjrzeć przez okno, zerknąć na zimny, wiecznie skuty lodem świat, który - w jakiś niewytłumaczalny sposób - zatrzymał się w miejscu, brutalnie uśmiercając czas i zatęsknić za dziejami Przed, nawet jeśli wtedy ulice miast spływały hektolitrami krwi
    Mimo faktycznego obeznania w manierach od niepamiętnych czasów jasnowłosej towarzyszyła pewna prostackość, bezpośredniość w wyrażaniu opinii i wulgaryzm, który nierozłącznie wiązał się z męczącymi usprawiedliwieniami własnej osoby.

    Jest osobą nastawioną na egoistyczne korzyści, zaspokajanie swoich pragnień i żądz - zupełnie tak, jak domagające się swego dziecko. To, co odróżnia ją od podlotków jest fakt, że nie omieszka się użyć wszelakich sposobów, aby zdobyć to, na co aktualnie ma ochotę. Nawet kosztem swoich przyjaciół.
    Imraellion ma niebezpieczne upodobanie poznawania świata na nowo, choćby miała przestudiować coś setki razy, szukając drugiego, trzeciego, a nawet czwartego dna. Od samego początku, wtedy, kiedy miała nadobność nauki, poznawała ludzkie dusze. Odkrywała to coraz różniejsze osobowości, wyłapując skrywane głęboko w podświadomości pragnienia obserwowanego człowieka.
    Przez swoją wrodzoną ciekawość i zamiłowanie do ‘podglądania’ ludzi często wplata się w błahe, dotychczas rzadko niebezpieczne sprawy. Raz po raz wygrzebywała się z tego bagna, lecz jako osoba o młodym umyśle lubi czuć smak adrenaliny na języku - nie odpuszcza udziału w nadwornych intrygach, nawet jeśli jej rola ogranicza się jedynie do podjudzania atmosfery.
    Lubi prowokować, jednocześnie zachowując przy tym swoją kruchość i delikatność, co skutkuje popadaniem w skrajności. Przy swoich niespełna szesnastu latach to, co robi nierzadko wzbudza oburzenie wśród świętobliwych, szlachetnych matek dworu, przez co Etolie raz po raz padała ofiarą jadowitych plotek, rozgłaszanych przez znudzone, stare usta dwulicowych żmij.
    Verilorenite bez przerwy szuka nowych wrażeń, tłumacząc to brakiem jakiejkolwiek rozrywki w pałacu. Choć można to nazwać “mijaniem się z prawdą”, nieoficjalnym powodem nieustannych wypraw jest ucieczka od własnego JA.
    O swojej przeszłości wie niespotykanie wiele, gdyby naliczyć wszystkie przeżyte lata, choć dokładnie pamięta tylko nieliczne, ważniejsze aspekty życia. Wieki trwała w cichej samotności, z dala od świata i ludzi, oraz równie długo spała mając nadzieję na niezbyt szybką pobudkę. Sen jednakże był przerywany po kilku latach przez niespodziewany zwrot wydarzeń, wizyty dawnych kontraktorów. Była zmuszona do bezustannego czuwania i pożywiania się - a to znaczyło zabijanie. Mimo częstych posiłków organizm dziewczyny znacznie się osłabił, ciało białogłowej stało się podatne na choroby i urazy.
    Zapach, ogólnie mówiąc: krew ludzi i innych żywych istot odpycha Imraellion, wzbudza w niej obrzydzenie i powoduje mdłości. Przez niechęć do normalnego, naturalnego dla jej rasy pożywienia często zmuszona jest trwać tygodnie bez posiłku, doprowadzając do skrajnego wycieńczenia organizmu.
    Dokuczliwym problemem Etolie jest fakt ciągłego znużenia - aby zająć się czymkolwiek, co jakiś czas odgrywa skomplikowane przedstawienia, wplątuje ludzi w zawiłe, a przy tym w gruncie rzeczy błahe, lecz niezbyt łatwe do odkrycia intrygi. Osobiście stoi na uboczu i jedynie obserwuje jak rozwija się jej dzieło. Dzięki takiemu zachowaniu przeważnie ma stuprocentową pewność, iż podejrzenia o zakłócanie spokoju na ulicach Valesharu nie spadną na jej osobę.
    Jest urodzonym politykiem z pokerową twarzą, dobrze zapowiadającą się 'kampanią' i przyzwoitym zapasem charyzmy sytuacyjnej. Problem w tym, że zarówno wiek jak i płeć hrabiny nie pozwalają brać udziału w jakichkolwiek otwartych potyczkach o władzę, przez co zrezygnowała z 'przyszłościowej kariery' na rzecz cichego oglądania świata zza tronu. Zdecydowana większość osób, które spotkała, traktowały dziewczynę z pewną dezaprobatą, pobłażliwością, lecz - niestety ku im zdziwieniu - po kilku następnych rozmowach są zmuszeni do nazywania jej "małym diabłem". Białowłosa doskonale o tym wie i to określenie przyjmuje z dozą pewnej satysfakcji.
    Jest przypadkiem człowieka nieustępliwego, bezwzględnego, nie lubiącego zagłębiać się w dyplomatyczne aspekty zarówno życia, jak i polityki. Spotkania z 'ważnymi ludźmi' traktuje zabawowo, woląc zająć się swoimi sprawami. Dziewczyna ma bystry umysł; potrafi wynegocjować najbardziej korzystne warunki dla jej osoby, jednocześnie delikatnie zmuszając delikwenta, by dodał coś od siebie.
    Pomimo przeżytych lat wciąż zachowała parę cech zwykle przypisywanym dzieciakom; Verilorenite nie toleruje ignorancji i odtrącenia. Nie znosi przegrywać, choć nie robi nic w kierunku zapobiegnięcia porażce; jest dość zuchwałą osobą, która lubi ryzykować. Jakby tego było mało, Etolie wie, że choć udaje osobę całkowicie niezależną, w bezpośrednim starciu najprawdopodobniej nie miałaby żadnych szans; za najpotężniejszą broń uważa umysł.
    Za swoim domem posiada wielki, ogromny ogród zajmujący parę akrów. Znaczną część terenu zajmują labirynty wysokich krzewów, poskręcanych łodyg rzadko spotykanych, udziwnionych niebieskich róż oraz kamiennych, wąskich ścieżek, porozrzucanych gdzieś wokoło. Z ogromnym zapałem podchodzi do pielęgnacji ogrodu, i kiedy tylko pozwala jej na to czas, przechadza się po wysłużonej, lecz wciąż potężnej, dostojnej i budzącej respekt posiadłości, nucąc cichą, smutną melodię, której jednak nie potrafi nazwać, ni przypomnieć sobie gdzie ją usłyszała.
    Zastanawiającym jest uwielbienie dziewczyny do rzadko spotykanych błękitnych róż. Imraellion niemal zawsze ma wplątaną we włosy jedną z roślin, tłumacząc to względami estetycznymi, jednak łatwo się domyślić, że chodzi o coś zupełnie innego. Kolor niebieski jest powszechnie utożsamiany z tajemnicą, czasami również nadzieją, a niektórym osobom przypomina zimny kolor skóry martwego człowieka. Do tejże właśnie ostatniej grupy należy Etolie - barwę rośliny łączy z nieustanną pamięcią o śmierci i własnym nie-życiu, choć po długich latach fakt ten odsunął się w zakamarki pamięci jasnowłosej. Jedynie niewyjaśnione przyzwyczajenie każe jej wplątywać we włosy maleńki kwiat.
    Hrabina chłonie obecność innych jak prawie każda osoba w wieku szesnastu lat. Nie jest może nazbyt rozmowna, jednak zdecydowanie potrzebuje jakiegokolwiek towarzysza, z którym mogłaby wymienić parę zdań. Z tegoż właśnie powodu, a właściwie jednego z wielu, trzyma przy sobie tak zwanych Opiekunów.


    Historia: Niewiele pamiętam ze swojego dzieciństwa. Jedynie mgliste, niewyraźne wspomnienia kłębią się w moim umyśle, pozwalając na nikłą świadomość swojej historii. Lata pogrążone w ciemności niemal do końca wyparły kolorowe, małe budynki, którymi usłane było moje miasto. Wiem, że byłam pierwszą. Nikt wcześniej jeszcze nie spotkał dziecka o białych włosach i niepokojących, intensywnie fiołkowych oczach. Matka dbała o mnie, chociaż bała się mojej natury. Bez problemu mogę przywołać widok jej pomarszczonej twarzy, pełnej bólu i miłości. Nigdy nie zapomnę uczucia, które pragnęło jej cierpienia, jej strachu. Chłonęłam nienawiść i koszmary wszystkich dookoła - to dawało mi siłę. Brzydziłam się tym, nie wiedziałam, kim jestem. Nie pragnęłam pogrążyć się w otchłaniach ciemności, nawet jako małe, kilkuletnie dziecko kurczowo trzymałam się ostatnich przejawów dobroci i czystości w tym rozpadającym się świecie, lecz nie to było mi pisane.
    Matka nie dała rady. Bez wsparcia ojca ( miałam ojca? ) z roku na rok coraz bardziej słaba. Nie wytrzymywała presji społeczeństwa. Ludzie po cichu rozmawiali o niej, oskarżając o wychowywanie demona. Będąc trzynastoletnią, odciętą od rzeczywistości dziewczynką nie rozumiałam, czemu każdego wieczora opróżniała coraz to większe butelki, a później zasypiała ze słonym smakiem łez na ustach. Pamiętam to dokładnie - zawsze uważałam, że byłam temu winna. Poczułam ulgę, kiedy pewnego dnia wzięła mnie do jakiejś świątyni ( po raz pierwszy wyszłam na zewnątrz ) i szepcząc czule zostawiła pod opieką postawnych kapłanów. Mówili, że są wysłańcami bogów, kimkolwiek ci bogowie by nie byli.
    Trzy lata później świat ksiąg i nauki wciąż był mi obcy. Ledwo co potrafiłam powiedzieć jak się nazywam, a co dopiero rozpoznać jakąkolwiek literę. Wtedy po raz pierwszy zapragnęłam poznać ludzki świat, chciałam być taka, jak moi mentorzy. Szybko porzuciłam ten pomysł; podczas któregoś z większych świąt do mojego domu przyszedł chłopiec. O ile pamięć mnie nie myli był taki jak ja - inny, wyróżniający się na tle tłumów.
    „Pieniądz” - to słowo zapadło mi w pamięć. Pomimo najszczerszych chęci nie udało mi się odszukać tajemniczego chłopca. Bodajże chorowałam przez wiele miesięcy, aż kapłani wyrzucili mnie na ulice. Nie potrzebowali podlotków na utrzymanie.
    Często leżałam w rynsztokach, dygocząc z wykończenia. Coś w moim organizmie zmieniło się, osłabiając kruche, wychudzone ciało. Z czasem zaczęłam postrzegać inaczej. Wspomnienia pierwszych dni, w których kształty i faktyczny wygląd przeróżnych rzeczy zszedł na drugi plan, ujawniając prawdziwą formę świata, są chyba najbardziej niezwykłymi, jakie zachowałam.

    Uciekłam od pałętających się wszędzie wojen, ukrywając się pomiędzy drzewami ogromnych głusz. Ten świat nie należał do mnie. Wiele żmudnych, długich lat spędziłam w odosobnieniu. Nie wiem ile czasu dokładnie minęło - po pewnym czasie dni zaczęły zlewać się ze sobą, a ja coraz bardziej zapominałam o swoim człowieczym pochodzeniu.
    W końcu przyszedł ON. Nie przypominał tego małego, bezradnego chłopca, jakim był wcześniej. Lekko kręcone, białe włosy opadały na pozornie kruche ramiona.
    Bałam się.
    Bałam się, że go spłoszę. Nie chciałam, aby ponownie znikł z mojego życia, ale jednocześnie obawiałam się go jako obcego. Były to irracjonalne uczucia - w końcu mógł być jedynym, który w jakiś sposób przypomina mnie.
    Wiele razy przechodził tą samą ścieżką. Śledziłam go - nie pamiętam już dlaczego. Pewnego dnia po prostu podszedł do mnie, a ja - otoczona przez gęstwiny roślinności - nie miałam jak uciec. Przyrzekł, że mnie ochroni - tylko to wyłapałam z jego słów. Reszta mowy młodego mężczyzny pozostała dla mnie zagadką; żyjąc w kompletnej izolacji zapomniałam ludzką mowę.
    Dzień w dzień przychodził do mnie, przynosząc coraz to dziwniejsze rzeczy z oddalonego o wiele kilometrów miasta. Z racji dzielącej nasze światy odległości, zajmował się mną jedynie przez krótką chwilę, ucząc nowych słów, liczb, znaków. Im więcej czasu upływało, tym bardziej zagłębiałam się w jego rzeczywistość.
    Czas mijał beztrosko, dopóki tajemnica jego krwi została ujawniona. Płynęło w nim czyste złoto, zupełnie takie samo, jak i w moich żyłach. Przestraszyłam się, lecz tym razem nie uciekłam. Wtedy poznałam jego imię. Nylianth.

    Kilkanaście lat później wyruszyliśmy w podróż. Nie trwała ona długo, zaledwie parę miesięcy. Ten krótki odcinek czasu wydawał się niczym, w porównaniu z tym, co czekało nas w przyszłości. Znałam już język ludzi, oswoiłam się nieco z widokiem większych grup wędrowców, lecz wtedy nic nie mogło się równać z ogromem tamtego miasta. Przerażenie wymalowywało się na mojej twarzy. Tłumy tych potworów sprawiły, że chciałam się ukryć.
    Nie pozwolił mi.
    Nylianth nauczył mnie jak żyć. Byliśmy traktowani jako fascynujący wybryk przyrody, nie jako istoty, które należy zabić. Gościliśmy na wielu balach i pokazach; arystokracja interesowała się nami, więc nie mogliśmy narzekać na złe warunki materialne.
    Ach, chce mi się śmiać, kiedy przypomnę sobie tamte czasy. Nawiązałam wówczas swój pierwszy pakt pomiędzy człowiekiem, a demonem. Był młodym, dwunastoletnim szlachcicem. Patrzyłam jak dorasta, dojrzewa. Obserwowałam jego czyny, chroniłam go, spełniałam jego jedne, największe życzenie ( jak brzmiało? ), a w zamian miał oddać mi swą duszę. Wymiana zdawała się korzystna dopóki go nie pokochałam.
    Oczywiście, skrywałam swe uczucia. Nie byłam nikim ważnym; nie miałam prawa ingerować w życie tamtego mężczyzny. Obwiniam się, zresztą słusznie, jedynie za jego śmierć. Nie było mnie wtedy przy nim; podczas jednej z tych ogromnych, bankietowych kolacji ktoś dolał mu trucizny do kielicha. Wszystko szlag trafił, włącznie z moim posiłkiem.
    Łatwo o tym teraz mówić, szczególnie, że emocje straciły swoją siłę. Choć wstyd się do tego przyznać, popadłam w głęboką depresję. Ja. Demon. Żałosne stworzenie, zmuszone do tańczenia na skraju Otchłani.
    Tym, który mnie poratował, był Nylianth.

    Zdecydowaliśmy się umrzeć dla tego świata. W tej decyzji nie było nic złego - Ziemia nie potrzebowała nowych, jeszcze bardziej niebezpiecznych od ludzi potworów.

    Minęły wieki, z których nic nie pamiętam. Wiem, że żyłam razem z moim małym braciszkiem, a świat dookoła zmieniał się. Stawał się niebezpieczniejszy. Zimny. Mniej przyjazny. I ta krew.
    Dźgnęłam go.
    Dźgnęłam go nożem w brzuch.
    To było chore. Miłość przerodziła się w obsesję. Ja i on, nie mogliśmy tak dłużej funkcjonować. Nie mogłam wiecznie żyć nie znając smaku istnienia. Od tamtej pory brzydzę się krwią i nienawidzę się jeszcze bardziej. Uciekłam od niego, od mojego kochanego braciszka…, nie interesując się nawet jego niebezpieczną raną. Wcześniej wpadłabym w panikę widząc go w takim stanie, a wtedy... Nie czułam nic. Chciałam go opuścić, uwolnić się z tej złotej klatki.
    Uciekłam.

    Po raz kolejny poszukiwałam swego miejsca na ziemi. Były to wędrówki niezwykle żmudne i wyczerpujące, o których nawet nie warto wspominać. Zapadłam w długotrwały sen, a przebudziłam się dopiero w czasach, które przyniosły nowe życie.

    ***

    Jak się to wszystko nazywało? Telefony, Internet, komputery, czy nawet telewizory... Po dziś dzień wydają mi się czarną magią. Ludzie wyglądali inaczej - u niemal każdego na włosach jawiły się jaskrawe kolory, a ich oczy często przypominały białe płatki śniegu. Były puste.
    Doskonale odnalazłam się pomiędzy tamtejszą rzeczywistością. Nawet ją polubiłam.
    Niestety, mój entuzjazm nie trwał długo. Pomimo czasochłonnego zajęcia, bo zajmującego wiele lat na uczeniu się historii i śledzenia politycznych wydarzeń, coraz wyraźniej zauważałam zepsucie toczące kraje. Wojna była nieunikniona, a stwierdzenie, że historia lubi się powtarzać zyskało większe znaczenie.
    Ponownie obserwowałam, jak mój świat upada. Z lekkim rozżaleniem patrzyłam na zanik jakichkolwiek norm moralnych, wartości, człowieczeństwa. Pycha ludzi doprowadziła do obumarcia planety, a ja… Ja nie mogłam powrócić do tamtej krainy, do której należała moja dusza.
    Nie widząc większej nadziei na uratowanie Ziemi zaszyłam się na ostatnich, w miarę bezpiecznych terenach.

    ***

    Nie wiem, ile czasu minęło. Nie chcę nawet o tym myśleć. Z trudem przeżyłam, szwendając się po zakątkach zimnych, surowych krain w poszukiwaniu jakiegokolwiek pożywienia. Ten świat nie był już tym, który znałam wcześniej. Wydawał się zupełnie innym wymiarem, a ludzie, którzy w nim mieszkali nie przypominali dawnych. Po raz kolejny bałam się. Bałam się, bo tym razem nie miałam przy sobie kogoś, kto mógłby mnie wesprzeć. Musiałam nauczyć się żyć na własną rękę, stać się niezależną. I całkiem mi się to udało.

    Valeshar. Jak to dumnie brzmi, prawda? Pomyśleć, że byłam, ba - nadal jestem - jedną z Odnowicielek. Sama nie wiem jakim cudem wplątałam się w politykę Mroźnych Krain ( pomyśleć, że wcześniej byłam zbyt niezdecydowana, aby to zrobić ) i odcisnęłam swe piętno w jej historii. Nie boli mnie nawet, że na Elumiinatów obłożono pieczęcie; miałam wątpliwości jedynie co do Opiekunów, z którymi moje doświadczenia nie należą do przyjemniejszych. Naprawdę chciałabym wymazać to z pamięci, ale wciąż nie mogę przestać się śmiać myśląc o moim pierwszym Opiekunie, któremu w akcie desperacji poderżnęłam gardło. Przypominał mi mojego kochanego, małego braciszka. Tęsknie za nim, ale… ale ważne jest to, że Zakon się do mnie nie przyczepił. Była to naprawdę miła niespodzianka, przez którą na krótką chwilę pomyślałam, iż oni naprawdę potrafią być wyrozumiali. Niestety, myliłam się.
    Ostatnie wydarzenia w Valesharze nieco mnie zaniepokoiły. Król Nox umarł, a był naprawdę niezwykłym człowiekiem, który jako jeden z nielicznych zyskał mój szacunek i całkowite poparcie. Jego córka… Cóż, nie należy do najwybitniejszych władczyń wszechczasów, jednakże trzeba się cieszyć tym, co jest. Mogło być gorzej; nie wyobrażam sobie członków Vasne na tronie, szczególnie tej nawiedzonej Wyroczni.
    Poza tym chyba naprawdę zaczęłam tęsknić za przeszłością. Granie kogoś, kim się nie jest naprawdę męczy.
    Jak na razie poczekam z urlopem, jest mnóstwo interesów do załatwienia…




    Dodatkowe informacje i uwagi: Etolie jeszcze NIGDY nie wyjawiła swojego drugiego imienia.
    Invitaelise jest przyszywaną kuzynką Etolie.
    Gabriel stał się obecnym Opiekunem Elumiinatki.
    Invitaelise
    Invitaelise
    Admin


    Liczba postów : 18
    Na forum od : 18/02/2012

    Etolie Verilorenite Empty Re: Etolie Verilorenite

    Pisanie by Invitaelise Sro Lut 22, 2012 9:38 pm

    Raczej nie mam żadnych obiekcji. Chciałabym, żebyś rozwinęła, jakie języki zna Etolie i do czego ma jej służyć ta substancja barwiąca.
    Etolie
    Etolie
    Admin


    Liczba postów : 78
    Na forum od : 18/02/2012

    Etolie Verilorenite Empty Re: Etolie Verilorenite

    Pisanie by Etolie Sro Lut 22, 2012 9:43 pm

    Trzy języki pochodzące z innych zakątków Mariolaije; często używane w Sevaleshu. Czwarty natomiast jest językiem pradawnym, tj. pochodzącym ze świata Przed. Etolie nie potrafi się nim posługiwać komunikatywnie, lecz bez większych oporów przetłumaczy dość proste teksty.
    Substancja barwiąca.. barwi? Poza tym jak ktoś się tego napije, to będzie miał niezłe problemy żołądkowe, ale to chyba oczywista oczywistość.
    Invitaelise
    Invitaelise
    Admin


    Liczba postów : 18
    Na forum od : 18/02/2012

    Etolie Verilorenite Empty Re: Etolie Verilorenite

    Pisanie by Invitaelise Sro Lut 22, 2012 9:45 pm

    Ok, wszystko inne w porządku.
    Masz plusa za tak dobrze rozwiniętą historię.
    Akceptuję i życzę powodzenia na Twoim własnym forum.
    Cinamone
    Cinamone
    Admin


    Liczba postów : 26
    Na forum od : 18/02/2012

    Etolie Verilorenite Empty Re: Etolie Verilorenite

    Pisanie by Cinamone Czw Lut 23, 2012 8:19 pm

    Bez zbędnych gratulacji akceptuję i zamykam temat.

    Sponsored content


    Etolie Verilorenite Empty Re: Etolie Verilorenite

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Nie Lis 24, 2024 7:53 am